środa, 4 czerwca 2014

17. You and I.

PONIEWAŻ SKARBIE, UCIEKAJ JUŻ SIĘ ZAKOŃCZYŁ


Trzeba pocałować wiele żab, nim trafi się na księcia.
Budzi się pierwsza. Leży bawiąc się kablem Od lampki.
- Co ty kombinujesz?- słyszy przy uchu.
- Leże sobie.
- Pytam ogólnie.
- Z czym?
- Sobą. Chociażby noc. Duchów nie ma, ale przecież o tym wiesz.
Uśmiecha się przekręcając w jego stronę.
- Nic. Zostałam bo mi zależy.
Harry przekłada jedną rękę po drugiej stronie jej ciała tak że nad nią zawisa.
- Nie wiem czy to prawda.
- Ja nie kłamie.
Podnosi brwi patrząc na nią.
- Nie lubię oszukiwać ludzi.
- Nie dopuszczę do tego żeby znowu czuć co było po twoim wyjeździe. Nie ma mowy - wraca na swoje miejsce.
- A co czułeś? - teraz to ona jest nad nim. - Bo ja strach i tęsknotę.
- I dobrze ci tak.
- Więc co czułeś? Ciebie chyba nie da się zranić.
- Skoro tak uważasz.
- Mówię chyba. Nie mówię, że uważam. Zróbmy chwilę szczerości.
Patrzy na nią głupio.
- Tak bo muszę ci coś powiedzieć. - wzdycha. - Kocham cię - krótko całuję go w usta i szybko wychodzi z pokoju wystraszona.
Harry siada chcąc ją zatrzymać, ale zrezygnowany znowu opada na poduszki.
Demi ubrana w sukienkę zbiega na dół. Robi śniadanie. Zanosi na stół i bierze telefon dzwoniąc do Amandy. Przecież ona nie wie że została.
- Chwila jest dłuższa - mężczyzna zabiera jej urządzenie.
- Ughh. - mruczy pod nosem ale nie kłóci się. Idzie po herbatę i wraca.
- To był największy błąd twojego życia. - mówi spokojnie.
- O czym mówisz?
- Teraz cię już nie puszcze.
- To ja cię kocham, więc to mi zależy.
- Masz problem jeśli to nie prawda.
- Najczystsza prawda. Muszę wyjść...
- Zostań.
- Mogę też iść na 18 w sumie...- mówi bardziej do siebie.
- Więc idź wtedy.
- Jedz śniadanie - staje przy parapecie czesząc włosy. Starannie splata je w warkocza.
- Oduczę się tych moich…tego wszystkiego.
Nie odpowiada. Patrzy przez okno.
- Nie powtórzysz nikomu?- znowu przerywa ciszę.
- Czego? - podchodzi do stołu i siada obok niego z herbatą.
- Jak powiem że cię kocham.
Pochyla się mad stołem.
- A wstydzisz się tego?
- Śmiałem się z Liama.
- Okay. To zostanie między nami. Obiecuję. - kładzie palec na ustach.
- No. - prostuje się na krześle.
Dziewczyna pochyla się zakrywając dłońmi twarz. Zaczyna się śmiać z zachowania Harry'ego.
- To nie jest zabawne.
- To jest zabawne. Jesteś taki spięty. Jakby ci ktoś zaraz krzywdę miał zrobić. To dwa słowa. Powinny wywoływać uśmiech. Jedz - podaje mu kanapkę do ust.
- Ale nie uciekniesz?- sadza ją na swoich kolanach.
- NIe. Mówiłam ci.
- Znajdę i przywiąże.
- To ... nie wątpię - opiera czoło o jego skroń.
- Boisz się mnie prawda?
- Prawda.
- Będę inny.
- Tak?
- Ale..skoro teraz czujesz do mnie to co czujesz to jak się zmienię, to...ugh.
- To nie będziesz groźnym Harrym. Przyzwyczaję się do twoich zasad tylko ...nie groź mi seksem. Proszę.
- Nie ma żadnych zasad - mówi wypuszczając powietrze.
- Wytrzymasz tak?
- Nie drąż.
- Zrobisz jak będziesz chciał.- przekręca się na jego kolanach. Siedzi okrakiem, ale przodem do stołu i je kanapki.
- Brawo. - bierze jedną.
Demi sprząta po śniadaniu zmywając naczynia. Odstawia je na suszarkę. Czy ten człowiek nie może kupić zmywarki?!
 - Tyle kasy a  zmywa ręcznie...Pewnie dlatego ma takie muły - mruczy pod nosem.                                      
Harry siedzi przy laptopie i kontaktuje się z kim trzeba żeby załatwić nowe auto.
- Ale mamy auto. Stoi nadal pod salonem.
- ja do tego nie wsiądę
- Znalazł się...Jest świetna.
- Demi masz ją to się ciesz
- Ciekawe gdzie mam nią jeździć. Mogę ten telefon?
- Możesz.
- To daj – wyciąga rękę .
- Jest w kieszeni - pokazuje na spodnie.  nie odrywając wzrok od ekranu.
Nachyla się i wyciąga komórkę prawie robiąc fikołka.
Odblokowuje i dzwoni do Amandy.
- cześć. Mam niespodziankę.
- No?
- Chcesz sie spotkać ?
- Znowu przylecisz, przecież dopiero..
- Nie. Zostałam.
- Super. Gdzie jesteś?
- U harry'ego.
- O boże..- wstrzymuje oddech.
- Muszę ci parę rzeczy wytłumaczyć. Przyjdziesz po mnie do kościoła?
- Nie wiem...muszę zapytać.
- A tak...Okay. to jak będziesz mogła to przyjdź około 19. Hej - rozłącza się i chowa telefon. Idzie na górę i staje przed szafą. Bierze jego czyste koszulę i prasuje. Nuci pod nosem chodzącą za nią melodie. Lubi sprzątać. Ale nie jest pedantką.
Na 18 Harry wiezie ją do kościoła.
- Czekać?
- Przejdę się.
- Mogę poczekać.
- Możesz iść ze mną.
- Nie.
- Dobrze.
- To czekam - posyła jej uśmiech.
Całuję delikatnie jego policzek i wchodzi do środka. Harry przymyka oczy i myśli. Trochę się w jego życiu zmieniło. Na prawdę ciężko będzie mu się zmienić. Ale liczy na wyrozumiałość.
Bierze głęboki oddech i zwilża językiem usta.
Wsiada do auta, w którym spokojnie czeka aż msza się zakończy.  Widzi Amandę i marszczy brwi. Blondynka wita się z Demi, która wychodzi. Chłopak siedzi i czeka.
- Tam czeka Harry. Pojedziesz z nami?
- Demi co jest grane?
- Nie chciałam go zostawiać.
- Więc będziesz robić za jego panienke?
- Nie robię za jego panienkę - mówi cicho. - To nawet nie jest tak. Zakochałam się.
- Demi..- przytula ją.
- Wiem co robię.
- Skoro tak. Przynajmniej będziesz blisko.
- Jedzie z z nami?
- Nie. Coś ci jutro powiem.
- Powiedz teraz.
- Teraz jeszcze nie ma o czym.
- Mów zrozumiale.
- Chciałabym dzisiaj...wiesz.
- Ten tego?
- Myhm..
Uśmiecha się.
- Skoro tak chcesz. - całuje jej policzek. - To powodzenia.
- Dzięki.
- pApa.
- Cześć. - idzie, a Demi wraca do auta.
Zapina pas, a Harry rusza. Dziewczyna poprawia warkocza ciągle się uśmiechając.
- Znowu ci kadzidło odbije?
- Tym razem to endorfina i oksytocyna.
- Noo dobra.
Wracają do domu. Dziewczyna robi kolację i siadają na kanapie oglądając mecz. Przychodzą koledzy Styles'a. Demi grzecznie zabiera swój talerz i idzie na górę.
Kieruje się do biblioteki. Jedząc czyta książkę.
- Mam zwidy kurwa czy kurwa ona serio tu jest? - pyta Louis.
- Jest.
- Jakim cudem? Jak miała pofrunąć?
- Ale została.
- Jeszcze mi powiedz, że z miłości do ciebie.
- Urok osobisty.
- Trzeba go mieć.
- Poprosiłem, chciała i została.
- Oglądajmy ten mecz - mówi nie zainteresowany Niall.
Chłopaki siedząc do bardzo późna.
Demi zasypia na fotelu z podkulonymi nogami. Książka leży na jej udach. Potem oni wychodzą, a Styles szuka dziewczyny. Bierze ją na ręce i niesie do sypialni w której ma rzeczy. Sam idzie do siebie tylko przemywając twarz i się kładzie.
Zmęczenie wygrywa i zasypia w szybkim tempie.

17 komentarzy: