środa, 16 kwietnia 2014

2. Burn .

nieszczęścia nie chodzą parami, nieszczęścia zapierdalają wielkimi stadami.
Następnego dnia znowu jedzie do pracy.
- Nie, nie i nie. - mówi gdy widzi sportowe auto. Od razu wchodzi do salonu i przebiera się w różowy uniform.
Harry staje w progu i cierpliwie czeka aż ta go dostrzeże.
Demi celowo go ignoruje. Robi sto innych rzeczy. Układa, przekłada, odbiera telefon.
Mężczyzna nie odzywa się nawet słowem. Stoi w drzwiach, a gdy przychodzą klientki na korytarzu. Po wyjściu ostatniej znowu opiera się o framugę drzwi.
- Idź sobie. już.
Zakłada ręce na piersi i milczy.
Dziewczyna jest coraz bardziej zdenerwowana. Bierze telefon i dzwoni po ochronę.
Ta jednak nie przychodzi. Kobieta nie wie że Harry nie odwiedził jej sam.
- Czego ty chcesz?
- Niczego. - wzrusza ramionami.
- To sobie idź. Albo owiedź fryzjera - lustruje go wzrokiem.
- Sorry, ale jeszcze 4 godziny i 42 minuty. - zamyka drzwi.
- Jakie ..co?
- Słyszałaś.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Będziemy tu siedzieć dokładnie tyle ile mnie dzisiaj ignorowałaś.
- Wcale cię nie ignorowałam tylko pracowałam. Ty przyszedłeś, wiec ty masz sprawę.
- Więc ją załatwiam.
- To jest twoja sprawa? Fajnie, ale ja nadal mam zmianę
- Błąd kochanie.
- No idź sobie - jest czerwona ze złości. Idzie do drzwi. Przechodzi mu pod ramieniem.
- Słońce..- łapie ją za tył stanika i ciągnie do siebie zastawiając drzwi.
- Odczep się kretynie - warczy przez zęby. Nie ma bardziej wkurwiającego faceta.
- Ja do ciebie ładnie, a ty?
Wywraca oczami. Odpycha go i siada na krześle. Nic nie mówi.
- Będziemy gadać?
- Nie mamy o czym.
- Będziemy?
- A sobie gadaj - opiera głowę o rękę.
- Jestem Harry, to tak w ramach wstępu.
- Możesz już przejść do zakończenia. Nie pogniewam się.
Opowiada jej wszystko o tym jak żyje. Jest tym zdziwiona i przestraszona.
- Teraz plany względem ciebie. Za każde kłamstwo idzie jeden guzik twojej bluzki. Więc..ile masz lat?
- Stop. - patrzy na niego głupio. - Co ty ode mnie chcesz? Idź sobie. DLaczego ci w ogóle mam coś mówić?
- Nie dodałem że odpowiedź nie na temat też kosztuje? Mój błąd. - nożyczkami odcina pierwszy z dołu guzik dziewczyny.
Caroline Demi jest oburzona jego zachowaniem, ale powstrzymuje się od komentarzu. Co on sobie wyobraża? Wchodzi do jej pracy i robi co chce. I jeszcze zniszczył jej ulubioną bluzkę!
- Ile masz lat?- powtarza.
- Dwadzieścia dwa - mówi zgodnie z prawdą.
- Nazwisko?
- Wesley - odpowiada szybko.
za szybko.
- Wiesz że ja znam odpowiedzi?- pozbywa się drugiego guzika.
- To po co pytasz?
- Robisz to dla mnie?- trzeci guzik.
Warczy i uderza go po rękach. Trzyma ręką koszulę.
- Ręce na oparcia.
Kręci głową i nie pozwala mu się bardziej rozebrać. Ucieka z fotela i otwiera drzwi. Wpada na zaskoczonego Louisa. Wzdycham i prześlizguję się obok wychodząc z budynku. Serce jej bije jak oszalałe.
Nie ma kluczy bo została w torbie w gabinecie. Jest zła. Musi uciekać.
Biegnie ale po chwili orientuje się że nikt jej nie goni.
No i całe szczęście. Chociaż nie... Jest pewna, że spotka ją jeszcze  nie raz. Co ona może? Przeklęte auto. Inaczej by na niego nie wpadła. Wraca do domu. Bierze klucz z doniczki i wchodzi do środka.
Zamyka się. Włącza nawet alarm. Przebiera się i kładzie ale nie może zasnąć. Wierci się w łóżku. Zaczyna się bać. Zmęczenie wygrywa i dziewczyna zasypia.
Rano z bólem głowy je śniadanie. Słyszy pukanie do drzwi. Prostuje się i siada jak struna. Pukanie ponawia się i nie ustaje. Dziewczyna nie rusza się. Jedyne co trzyma w ręce nóz. no ale nikt tu przecież nie wejdzie...
- Laska kurde!- słyszy przyjaciółkę.
I wtedy oddycha z ulgą. Biegnie otworzyć. Ma paranoje.
- Ty co?- pokazuje na nóż.
- Robiłam..śniadanie.
- Okey, chętnie zjem. - idzie do kuchni.
Demi zamyka drzwi i idzie za dziewczyną.
- Nikt cię nie śledził.
- nie - mówi głupio.
- Okay..
- Stało się coś?
- niee.
- Na pewno?
- Tak, jemy i jadę do pracy.
- Nie bardzo. - słyszą męskie głosy.
Dziewczyna mocniej ściska nóż.
- Ty jesteś Amanda Maria Quendolina?
Demi na nią patrzy. Błagam nic nie mów, błagam nic nie mów - myśli. Blondynka nie odzywa się.
- Jestem Harry - wyciąga w jej stronę dłoń.
- Wyjdź stąd. Już. - mówi brunetka odsuwając od niego Amandę.
- Liam oczaruj tą damę i zostaw słoneczko ze mną.
- Pani pójdzie ze mną - zabiera stamtąd blondynkę.
- A ty się nie drzyj bo się wkurwie.
Mając swoją linię obrony sięga po telefon. Wybiera numer na policję
Harry zły zabiera go jej kładzie na stole i wbija w niego nóż ręką dziewczyny. Demi kopię go kolanem w brzuch, a potem w czułe miejsce. Jakaś samoobrona. Wybiega przerażona z kuchni.
- Kurwa!- czuje szarpniecie do tyłu i ląduje na stole.
- Wyjdź z mojego domu!
- Zamknij się. Zapamiętaj, nie rań tego co będzie zabierać cię do raju.
Prycha i go odpycha.
- Idź na dziwki, ulżyj sobie. A mnie zostaw. - poprawia bluzkę.
Podchodzi do niej i ściska biodra.
- Ostatnie ostrzeżenie.
Zakłada ręce na klatkę i milczy.
- Będziesz grzeczna?
Nie odpowiada.
- Pytam - zaciska mocniej palce.
Milczy. On nie słucha a ona nie będzie odpowiadać.
- Liam na pewno jest miły dla twojej przyjaciółki....na razie.
Dobrze wie, że celowo ją prowokuje. Skoro wie o niej wszystko to co ma mówić. Mężczyzna wzdycha i bierze nóż z telefonu. Wkłada go pod jej bluzkę i po chwili ją rozdziera.
Patrzy na niego załzawiona. Wiele by oddała, aby nie wjechać w jego auto.
- Rozmawiaj ze mną..- jego spokojny ton wraca.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Chcę spokoju.
- Akurat tego nie będzie.
- Aha. Super.
- Ubieraj to - daje jej wczorajszą bluzkę.
- Przez ciebie spóźnię się do pracy i do kościoła.
- Przez własną głupotę. Ubieraj.
- Mam prawo w moim domu nosić co chcę.
Wkurwiony zdejmuje podartą bluzkę z dziewczyny i zakłada wczorajszą.
Ta się odwraca i kontynuuje śniadanie.
Harry siada i bierze ją na kolana.
- Kończymy wczorajszą zabawę. Nazwisko.- szepcze do jej ucha.
- Bluzki mi się skończą
- Nazwisko - mówi po urwaniu czwartego guzika.
- Urywaj,.urywaj. - opiera rękę na głowie. - Napatrz się to ci się znudzi.
- Zostały ci cztery guziki. Nie zaczniesz mówić, sprawie że będziesz krzyczeć. Nazwisko.
Wywraca oczami. Z niechęcią mi odpowiada.
- Rodzeństwo?
- Zero.
- Rodzice.
- Nie znam.
- Brawo. Grzeczna dziewczynka. - Jeździ dłonią po jej brzuchu. - Zakład jest twój czy nie?
- Jasne. Cały wieżowiec. Kasa sypie mi się z rękawa. - odpowiada chłodno. Zabiera jego dłoń. - Wszystko, ale mnie nie Dotykaj.
- Odpowiedź poprawnie. - wyrywa guzik i wraca dłonią do jej skóry.
- Proszę cię nie dotykaj! - krzyczy prawie się rozplakujac. Mocno zaciska oczy
- Odpowiedz. - nie przerywa.
- Jak zabierzesz rękę...
- W inne miejsce? Mogę to zrobić.
- Na stół. Zabierz ją ode mnie.
- Ostatnia szansa. Zastanów się dobrze.
Łapie jego dłonie w swoje. To adrenalina.
- Nie mój.
Ten ich nie zabiera.
- Lubisz swoją pracę?
- tak- wstaję z jego kolan i szybko.wychodzi z kuchni. Zamyka się w łazience.
Ten wypuszcza powietrze i idzie pod drzwi.
- Masz 10 sekund jeśli nie wyjdziesz Amandę spotka to co ciebie. Liam lubi blondynki.
- Nie. Nie zdążę się w 10 sekund wykąpać.
- 8,7..

21 komentarzy:

  1. Super czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. lajtowy ;) chociaż dalej czekam na narracje 1 osobową :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział , weług mnie też ciekawy i nie moge doczekac sie kolejnego , mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej, nie przejmuj się małą ilością komenatrzy czytelników na pewno przybędzie :) Poki co również czekam na narracje 1-osobową :) - Justyna

    OdpowiedzUsuń
  4. o.o uwielbiam harry'ego w roli dominanta

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cuuudne *,* uwielbiam jak Harry jest taki <3 <3 <3 czekam na nn i weny życze :*
    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam to już drugi raz a dalej mi sie nie znudziło i dalej jest mega zajebiste :3 NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT TERAZ!!!! plissss :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, najlepsze te z guzikami : **

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże ten blog jest zajebisty Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty blog <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubisz z Harry'ego drania robić :P No rozkręca się szkoda tylko, że tak mało Louisa :) :) :)

    OdpowiedzUsuń