sobota, 19 kwietnia 2014

4. One way or another.

Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak cie zalgorytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias
Budzi się w pustym łóżku. Okno jest otwarte. Marszczy brwi i wstaje. Przeciera twarz i chodzi po piętrze. Schodzi na dół. Jest dość cicho. Brunetka jest w dolnej łazience i bierze prysznic. Doskonale pamiętała, aby zamknąć drzwi. Harry siada w fotelu i wyciąga nogi na stół. Włącza telewizor i ogląda bawiąc się telefonem.
Caroline wychodzi z pod prysznica  i ubiera się. Zagryza wargę spoglądając w lustro. Włącza wodę, aby zrobić szum i rozbija szkło. Bierze ostry fragment lustra. Nie musi się głodować, może zrobić co innego.  Przełyka ślinę. Przecież zobaczy..
A gdyby tak..się zabić? Skoro nie ma tu szans ucieczki. Ale to głupie. Siada na kafelkach ze szkłem.  Mężczyzna niecierpliwi się. Gdyby nie fakt że akurat w tej łazience nie ma okien to myślałby że jakoś je otworzyła. Chowa szkło do kieszeni i wychodzi. Znajdzie okazję, aby uciec.
- No nareszcie.
- Lustro spadło z gwoździ.
- Spadło?- dziwi się. - Siadaj.
Siada nie dając nic po sobie poznać
- Jest 10. O 1 może przyjść Amanda.
- Bardzo się cieszę.
- Może Demi - zaznacza. - Ile ma lat? Uprzedzam że znam odpowiedzi.
- Nie wiem, nie chwaliła się.
- Nie wiesz ile lat ma twoja przyjaciółka?
- Nie wiem.
- Przypomnij sobie. Radzę - mężczyzna wie że ta kłamie.
- No nie wiem. Wiem tylko kiedy - wzrusza ramionami.
- Demi kurwa naucz się!
- Czego? - patrzy na niego niewinnie.
Wstaje z fotela i zakłada buty.
- Jak nie pójdziemy na spacer to mogę zemdleć.
- Nie ignoruj mnie - łapie jej twrz w jedną rękę.
- Naprawdę, słabo mi. Strasznie tu duszno. Chodźmy na spacer.
- Odpowiedz na moje pytanie. - mówi przez zęby.
- Nie znam na nie odpowiedzi. Kobiety się o wiek nie pyta.
- Nie przyjdzie.
- Nie dotrzymujesz słowa. Nie złamałam zasady
- Zasadą jest że masz odpowiadać.
- Odpowiedziałam. Nie wiem.
- Wiesz. Organizowałaś jej osiemnastkę. Wiem wszystko Demi  masz ostatnią szansę.
- To nie kulturalne, no ale. Dwadzieścia trzy - otwiera.drzwi, które były otwarte bo rano Louis był zostawić jej potrzebne rzeczy.
- Nie powiedziałem że wychodzisz. - łapie jej nadgarstek i wciąga z powrotem.
- Będę mdleć - mówi poważnie.
- Otwórz okna. - zamyka drzwi i sam to robi.
Wywraca oczami. Gdy Amanda przyjeżdża idzie z Harrym otworzyć. Stoją w czwórkę w holu a drzwi nadal odblokowane. W jednej chwili Demi wbija szkło w ramię bruneta i ciągnie blondynkę za rękę. Wybiegają bardzo szybko. Wsiadają do samochodu Liama i wyjmują ze schowka zapasowe kluczyki. Mandy rusza .
Chłopcy wsiadają do drugiego auta. Dziewczyny nie mają szans przy ich umiejętnościach.
- Zróbmy tak. Wyskoczysz z samochodu, gdy zwrócę. Potem zrobię to ja i pobiegniemy między drzewa. Będzie im ciężko cokolwiek zrobić. - mówi blondynka. Demi zabiera broń ze schowka i telefon. Amanda zawraca, zwalnia i wtedy brunetka wyskakuje z samochodu. Ociera się o asfalt.  Wstaje i biegnie w las. Amanda zatrzymuje samochód na środku drogi i wybiega do lasu. Obie biegną szybko przed siebie. Są przerażone. Gdzie mają biec. Uciec.
- Co teraz?- sapie Amanda.
- Nie wiem. - Demi jest przerażona. - Masz pieniądze?
- Nic.
- Co ci zrobił?
- Zapomnij.
- Ale...no wiesz nie..?
- Przestań..- patrzy na nią. - Jeśli nas znowu złapią...o boże.
- Wiem...- Dziewczyna wyłącza telefon. Dobrze, wie że tak ich nie namierzą. Idą dalej. Nie wiedzą nawet gdzie bo nic nie mają.
- Nic przy sobie nie mają, szybko je znajdziemy. Trzeba zadzwonić do Toma w razie gdyby poszły na policję. - mówi Harry.
- Daj sobie spokój. Jest tysiące dziewczyn. Pójdziemy do klubu. Znajdziesz następną.
- Ta mała ze mną nie wygra.
- Odpusc.
- Szukaj ich - wychodzi z pokoju.
- Debil - Liam siada na krześle. Ciekawe jak ma znaleźć kogoś kto nie ma nadajnika. Nic. Dziewczyny dochodzą do drogi krajowej. Stają przy ulicy na autostopa. W końcu zatrzymuje się tir. Młody chłopak pozwala in się zabrać .
- Skąd tak maszerujecie?
- Z...daleka. - odpowiadają niepewnie. Amanda opatruje Demi poranione ramię.
- Gdzie się wybieracie?
- Gdzie się pan wybiera?
- Fabryka pod Londynem.
- Tylko tam? Mógłby pan zawieźć nas na dworzec? Ma.pan może 5 funtów?
- Nie mogę zbaczać z kursu, a to nie po drodze.
- To tu na busa. Tylko potrzebne nam te 5 funtów.
- na pewno wszystko dobrze?
- Nie. Nie jest dobrze. Błagam pana.
- jasne..może chcecie zadzwonić?
- Nie. Nie chcemy.
- No dobrze. - daje im pieniądze i zatrzymuję się, a te wysiadają.
Gdy bus się zatrzymuje, kupują bilety do Liverpoolu. Tam mieszka rodzina Amandy. Demi opiera głowę o szybę i patrzy na kropelki dreszczu. Pojazd zatrzymuję się na kolejnym z przystanków. Harry ledwo trzymając nerwy wchodzi do środka. Mówi co trzeba kierowcy.
- Demi, Amanda wychodzić. - słyszą.
Są przerażone słysząc głos Stylesa. Jak mógł ich znaleźć?
- Dziewczyny szybko - mówi znużony.
Demi bierze Amandę za rękę. Jedną ręką poprawia bluzkę.
- Ty stój. - łapie ją i zatrzymuję koło siebie. Amanda wychodzi i chłopcy odjeżdżają z nią w jednym z aut. Styles wkłada dłoń do tylnej kieszeni spodni dziewczyny i zaciska palce.
- Każdy z nich, jego życie robi za guziczek. - trzyma ją mocno.
Demi się nie rusza. Nawet nie ma jak. Gdyby mogła wyjęła by broń i w niego strzeliła. Nie wahałaby się.
- Gdzie jechałyście?
- Do Liverpoolu - nie może ryzykować życia tylu ludzi.
- Po co?
- Bez celu.
- Kogo tam znasz?
- ja nikogo.
- A ona?
- Powinieneś jej zapytać. Rodziców.
- Nie wiem czy będę miał okazję. Skąd miałaś kasę?
- Zostaw ją! - krzyczy. - Nie możesz jen nic zrobić...
- Zamknij się! Mów.
- Znalazła w kieszeni.
- Niemożliwe. Wiesz że Liam bardzo dogłębnie to sprawdził. Skłamałaś..
Zaciska mocno zęby. Kierowca wstaje razem z innym pasażerem.
 - Zostaw ją. - odpychają chłopaka od niej.
Ten strzela w jednego i drugiego. Obaj padają.
- Oni mieli rodziny słońce. Skąd miałaś kasę?!
- Od kierowcy...- nie powstrzymuje łez.
- Ile?
- 7,5 euro .
- Do auta. Jeden zły krok i to ona będzie nastepna - pokazuje na dziewczynkę z śpiącą dzięki zatkanym przez matkę uszom.
Demi płacząc idzie do samochodu.
Harry wsiada blokuje drzwi i rusza.
- Jestem wkurwiony. Strasznie Demi! Jestem kurwa zajebiście wkurwiony!- krzyczy jadąc.
- No to masz problem! Nie będziesz decydował za moje życie.
- Tak właśnie będzie! I mam gdzieś co o tym myślisz!
- Nie będzie! Nie masz takiego prawa dupku!
- Nie zabije cię, nie ma tak dobrze. Ale wydajesz wyrok na Amandę. - zaciska palce na jej udzie tak mocno że kłykcie mu bledną.
Odpycha jego dłoń i jęczy z bólu.
- Nie możesz nic jej zrobić. Zostaw ją to będę słuchać.
- Nie wierzę, a tak będziesz słuchać bo ją mam.
- jeśli ją wypuścisz i nie będę słuchać to znów ją złapiesz .
- Ja ustalam warunki. Słuchasz, ona jest grzeczna ma wszystko czego chce, może bardzo dużo.
- Proszę cię. Zostaw ją. Wtedy będę słuchać.
- Może to przemyśle, ale musisz dać mi powody.
Wypuszcza powietrze z ust i ociera łzy. Wszystko aby tylko Amanda miała spokój. Wyciąga broń i mu podaje.
- Skąd to miałaś?- wyrywa z jej dłoni.
- z samochodu
- Dalej będę pomagał przestać ci wspominać tamto wydarzenie. Jednak jeśli będziesz mnie denerwować będę robił to mniej delikatnie i spokojnie. Da się żyć według mnich zasad.
moich
- Pewnie tak. - odpowiada smutna. Nie chcę tak żyć. Miała tyle.planów.
- Jeśli znów coś SAMO się rozbije lub zginie coś ostrego pierwsze co zrobię to rozbiorę cię i zobaczę czy nie masz tego przy sobie. Czy to jest jasne?
- Tak....
- Rano masz czekać w łóżku aż wyraźnie, powtarzam wyraźnie powiem że możesz wstać.
- Dlaczego tak?
- Bo przez twoje ostatnio otwarte okno było zimno.
- Mi było gorąco. To nie fair.  Zsikam się.
- Możesz mnie obudzić.
Powiedział rano. Nie w nocy.
- Jasne?
- Ta.
- Jeśli się obudzę i cię nie będzie to pożałujesz.
- Mhm.
- Telefon - wyciąga do niej rękę.
- Amanda ma. Chcesz to pomacaj.
- Zrobię to jeśli Liam go nie znajdzie. Pamiętasz zasadę z zasypianiem?
- Mhm.
- Więc ją powtórz.
- 11 w łóżku bla bla bla.
- Śpisz dzisiaj nago. Powtórz zasadę.
- Powtórzyłam i chyba Bóg cię opuścił.
- Nie było w niej ble, ble, ble tylko co innego. Dwie noce. Powtórz zasadę.
Wypuszcza głośno powietrze. Kretyn jebany.
 - mam być w  łóżku o 11. pasuje królewiczu?!
- I? Mówiłaś że pamiętasz.
- Więcej grzechów nie pamiętam. - burczy.
- W tym co ci dam słońce.
- Aha.
- Czyli zatrzymaliśmy się na dwóch nocach.
Bawi się guzikami od okna. Zamyka i otwiera.
Dojeżdżają. Harry otwiera jej drzwi i wchodzą do domu.
- Pewnie chcesz się umyć i przebrać.
Bez słowa zamyka się w łazience. Styles uśmiecha się pod nosem. Musi jej pokazać kto rządzi. Idzie do kuchni. Robi kolację. Cały dzień zleciał.
- Dla mnie też- mężczyzna siada przy stole.
- Przecie nie dla mnie.
- Też.
- Nie.
- Zjesz ze mną.
Jeszcze znów jej wymyśli jakąś głupia karę więc coś tam je.
- O 11 masz być goła w łóżku w sypialni.
- Yhy.
- Cudownie. - mówi dalej jednak chłodnym tonem. Sprząta i idzie do salonu.
Demi znika ma górze. Musi przestać na chwilę o tym myśleć. Znajduje tu bibliotekę i siedzi czytając książkę .To pomieszczenie ma swój urok. Przynajmniej tu nie czuje strachu.
Harry jej nie szuka. Siedzi na dole i ogląda mecz patrząc na nowe plany.
Jutro to wszystko wejdzie w życie. No i bardzo dobrze. Nareszcie. Sprawdza jeszcze wiadomości,  piszą o dzisiejszym zdarzeniu z autobusem.
Demi szurając stopami po podłodze idzie się wykąpać i idzie do łóżka. Cała owinięta kocem mocno go trzyma pod rękoma i zasypia. A raczej udaje.
Harry przed 11 wchodzi do sypialni. Widzi dziewczynę.
- Pokaż mi tylko plecy. Nie możesz mieć nic pod tym. - mówi kucając przy jej stronie łóżka.
- Sobie zobacz - mówi w poduszkę nie otwierając oczu.
- Mówiłem że nie dotknę. Muszę tylko wiedzieć że posłuchałaś.
Wzdycha i pokazuje mu nagie plecy. Potem znów mocno się owija i zasypia.
Styles kładzie się i momentalnie zasypia.

27 komentarzy:

  1. Super ! Takie blogi mogę czytać ! :) kiedy NN ? :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + pierwszaaaa !!! :) napiszesz dziś NN ? Ploseeee :(

      Usuń
    2. My nic nie musimy pisać, cały blog jest skończony :)

      Usuń
    3. A co robicie ? :o

      Usuń
    4. To Wstawisz dziś nowy rozdział? :33

      Usuń
  2. Boziu, taki świetny! Ja już chciałabym przeczytać następne 10000000000000000000 rozdziałów :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko faajnie tylko że w Anglii są funty a nie dolary :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny
    mrs. tomlinson

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże ten blog jest najlepszy jaki czytałam
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. boski uwielbiam ;* kiedy nn ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. fantastyczny ten blog i zajebista fabuła no teraz to już na pewno będę tu stałą czytelniczką już z niecierpliwością czekam co będzie się dalej działo ? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. harry to pojebaniec.
    fantastyczna fabuła.
    czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytałam czekam na koleny

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest fajny , jak zwykle zresztą ale czasami na prawdę bardzo trudno się połapać , tak jak w poprzednim, dziwna kolejność rzeczy , według mnie trochę za dużo rzeczy się dzieje od razu po kolejnej nie wiem jak to wyrazić lol xd ,ale jednak myślę że nabierzesz wprawy i to się poprawi :) - Justyna

    OdpowiedzUsuń
  13. Więc Dziewczyny naprawdę czadowy rozdział !!! Strasznie mi się podobała akcja w busie i to, że musiała spać nago :) Czasem mam wrażenie, że znajduję się w samym środku akcji o której piszecie... wielki szacun... SALUTE :)

    OdpowiedzUsuń
  14. 48 year old VP Accounting Elise McCrisken, hailing from Manitou enjoys watching movies like Planet Terror and Tai chi. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a DeVille. zasob

    OdpowiedzUsuń