Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak cie zalgorytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias
Budzi się w pustym łóżku. Okno jest otwarte. Marszczy brwi i wstaje. Przeciera twarz i chodzi po piętrze. Schodzi na dół. Jest dość cicho. Brunetka jest w dolnej łazience i bierze prysznic. Doskonale pamiętała, aby zamknąć drzwi. Harry siada w fotelu i wyciąga nogi na stół. Włącza telewizor i ogląda bawiąc się telefonem.Caroline wychodzi z pod prysznica i ubiera się. Zagryza wargę spoglądając w lustro. Włącza wodę, aby zrobić szum i rozbija szkło. Bierze ostry fragment lustra. Nie musi się głodować, może zrobić co innego. Przełyka ślinę. Przecież zobaczy..
A gdyby tak..się zabić? Skoro nie ma tu szans ucieczki. Ale to głupie. Siada na kafelkach ze szkłem. Mężczyzna niecierpliwi się. Gdyby nie fakt że akurat w tej łazience nie ma okien to myślałby że jakoś je otworzyła. Chowa szkło do kieszeni i wychodzi. Znajdzie okazję, aby uciec.
- No nareszcie.
- Lustro spadło z gwoździ.
- Spadło?- dziwi się. - Siadaj.
Siada nie dając nic po sobie poznać
- Jest 10. O 1 może przyjść Amanda.
- Bardzo się cieszę.
- Może Demi - zaznacza. - Ile ma lat? Uprzedzam że znam odpowiedzi.
- Nie wiem, nie chwaliła się.
- Nie wiesz ile lat ma twoja przyjaciółka?
- Nie wiem.
- Przypomnij sobie. Radzę - mężczyzna wie że ta kłamie.
- No nie wiem. Wiem tylko kiedy - wzrusza ramionami.
- Demi kurwa naucz się!
- Czego? - patrzy na niego niewinnie.
Wstaje z fotela i zakłada buty.
- Jak nie pójdziemy na spacer to mogę zemdleć.
- Nie ignoruj mnie - łapie jej twrz w jedną rękę.
- Naprawdę, słabo mi. Strasznie tu duszno. Chodźmy na spacer.
- Odpowiedz na moje pytanie. - mówi przez zęby.
- Nie znam na nie odpowiedzi. Kobiety się o wiek nie pyta.
- Nie przyjdzie.
- Nie dotrzymujesz słowa. Nie złamałam zasady
- Zasadą jest że masz odpowiadać.
- Odpowiedziałam. Nie wiem.
- Wiesz. Organizowałaś jej osiemnastkę. Wiem wszystko Demi masz ostatnią szansę.
- To nie kulturalne, no ale. Dwadzieścia trzy - otwiera.drzwi, które były otwarte bo rano Louis był zostawić jej potrzebne rzeczy.
- Nie powiedziałem że wychodzisz. - łapie jej nadgarstek i wciąga z powrotem.
- Będę mdleć - mówi poważnie.
- Otwórz okna. - zamyka drzwi i sam to robi.
Wywraca oczami. Gdy Amanda przyjeżdża idzie z Harrym otworzyć. Stoją w czwórkę w holu a drzwi nadal odblokowane. W jednej chwili Demi wbija szkło w ramię bruneta i ciągnie blondynkę za rękę. Wybiegają bardzo szybko. Wsiadają do samochodu Liama i wyjmują ze schowka zapasowe kluczyki. Mandy rusza .
Chłopcy wsiadają do drugiego auta. Dziewczyny nie mają szans przy ich umiejętnościach.
- Zróbmy tak. Wyskoczysz z samochodu, gdy zwrócę. Potem zrobię to ja i pobiegniemy między drzewa. Będzie im ciężko cokolwiek zrobić. - mówi blondynka. Demi zabiera broń ze schowka i telefon. Amanda zawraca, zwalnia i wtedy brunetka wyskakuje z samochodu. Ociera się o asfalt. Wstaje i biegnie w las. Amanda zatrzymuje samochód na środku drogi i wybiega do lasu. Obie biegną szybko przed siebie. Są przerażone. Gdzie mają biec. Uciec.
- Co teraz?- sapie Amanda.
- Nie wiem. - Demi jest przerażona. - Masz pieniądze?
- Nic.
- Co ci zrobił?
- Zapomnij.
- Ale...no wiesz nie..?
- Przestań..- patrzy na nią. - Jeśli nas znowu złapią...o boże.
- Wiem...- Dziewczyna wyłącza telefon. Dobrze, wie że tak ich nie namierzą. Idą dalej. Nie wiedzą nawet gdzie bo nic nie mają.
- Nic przy sobie nie mają, szybko je znajdziemy. Trzeba zadzwonić do Toma w razie gdyby poszły na policję. - mówi Harry.
- Daj sobie spokój. Jest tysiące dziewczyn. Pójdziemy do klubu. Znajdziesz następną.
- Ta mała ze mną nie wygra.
- Odpusc.
- Szukaj ich - wychodzi z pokoju.
- Debil - Liam siada na krześle. Ciekawe jak ma znaleźć kogoś kto nie ma nadajnika. Nic. Dziewczyny dochodzą do drogi krajowej. Stają przy ulicy na autostopa. W końcu zatrzymuje się tir. Młody chłopak pozwala in się zabrać .
- Skąd tak maszerujecie?
- Z...daleka. - odpowiadają niepewnie. Amanda opatruje Demi poranione ramię.
- Gdzie się wybieracie?
- Gdzie się pan wybiera?
- Fabryka pod Londynem.
- Tylko tam? Mógłby pan zawieźć nas na dworzec? Ma.pan może 5 funtów?
- Nie mogę zbaczać z kursu, a to nie po drodze.
- To tu na busa. Tylko potrzebne nam te 5 funtów.
- na pewno wszystko dobrze?
- Nie. Nie jest dobrze. Błagam pana.
- jasne..może chcecie zadzwonić?
- Nie. Nie chcemy.
- No dobrze. - daje im pieniądze i zatrzymuję się, a te wysiadają.
Gdy bus się zatrzymuje, kupują bilety do Liverpoolu. Tam mieszka rodzina Amandy. Demi opiera głowę o szybę i patrzy na kropelki dreszczu. Pojazd zatrzymuję się na kolejnym z przystanków. Harry ledwo trzymając nerwy wchodzi do środka. Mówi co trzeba kierowcy.
- Demi, Amanda wychodzić. - słyszą.
Są przerażone słysząc głos Stylesa. Jak mógł ich znaleźć?
- Dziewczyny szybko - mówi znużony.
Demi bierze Amandę za rękę. Jedną ręką poprawia bluzkę.
- Ty stój. - łapie ją i zatrzymuję koło siebie. Amanda wychodzi i chłopcy odjeżdżają z nią w jednym z aut. Styles wkłada dłoń do tylnej kieszeni spodni dziewczyny i zaciska palce.
- Każdy z nich, jego życie robi za guziczek. - trzyma ją mocno.
Demi się nie rusza. Nawet nie ma jak. Gdyby mogła wyjęła by broń i w niego strzeliła. Nie wahałaby się.
- Gdzie jechałyście?
- Do Liverpoolu - nie może ryzykować życia tylu ludzi.
- Po co?
- Bez celu.
- Kogo tam znasz?
- ja nikogo.
- A ona?
- Powinieneś jej zapytać. Rodziców.
- Nie wiem czy będę miał okazję. Skąd miałaś kasę?
- Zostaw ją! - krzyczy. - Nie możesz jen nic zrobić...
- Zamknij się! Mów.
- Znalazła w kieszeni.
- Niemożliwe. Wiesz że Liam bardzo dogłębnie to sprawdził. Skłamałaś..
Zaciska mocno zęby. Kierowca wstaje razem z innym pasażerem.
- Zostaw ją. - odpychają chłopaka od niej.
Ten strzela w jednego i drugiego. Obaj padają.
- Oni mieli rodziny słońce. Skąd miałaś kasę?!
- Od kierowcy...- nie powstrzymuje łez.
- Ile?
- 7,5 euro .
- Do auta. Jeden zły krok i to ona będzie nastepna - pokazuje na dziewczynkę z śpiącą dzięki zatkanym przez matkę uszom.
Demi płacząc idzie do samochodu.
Harry wsiada blokuje drzwi i rusza.
- Jestem wkurwiony. Strasznie Demi! Jestem kurwa zajebiście wkurwiony!- krzyczy jadąc.
- No to masz problem! Nie będziesz decydował za moje życie.
- Tak właśnie będzie! I mam gdzieś co o tym myślisz!
- Nie będzie! Nie masz takiego prawa dupku!
- Nie zabije cię, nie ma tak dobrze. Ale wydajesz wyrok na Amandę. - zaciska palce na jej udzie tak mocno że kłykcie mu bledną.
Odpycha jego dłoń i jęczy z bólu.
- Nie możesz nic jej zrobić. Zostaw ją to będę słuchać.
- Nie wierzę, a tak będziesz słuchać bo ją mam.
- jeśli ją wypuścisz i nie będę słuchać to znów ją złapiesz .
- Ja ustalam warunki. Słuchasz, ona jest grzeczna ma wszystko czego chce, może bardzo dużo.
- Proszę cię. Zostaw ją. Wtedy będę słuchać.
- Może to przemyśle, ale musisz dać mi powody.
Wypuszcza powietrze z ust i ociera łzy. Wszystko aby tylko Amanda miała spokój. Wyciąga broń i mu podaje.
- Skąd to miałaś?- wyrywa z jej dłoni.
- z samochodu
- Dalej będę pomagał przestać ci wspominać tamto wydarzenie. Jednak jeśli będziesz mnie denerwować będę robił to mniej delikatnie i spokojnie. Da się żyć według mnich zasad.
moich
- Pewnie tak. - odpowiada smutna. Nie chcę tak żyć. Miała tyle.planów.
- Jeśli znów coś SAMO się rozbije lub zginie coś ostrego pierwsze co zrobię to rozbiorę cię i zobaczę czy nie masz tego przy sobie. Czy to jest jasne?
- Tak....
- Rano masz czekać w łóżku aż wyraźnie, powtarzam wyraźnie powiem że możesz wstać.
- Dlaczego tak?
- Bo przez twoje ostatnio otwarte okno było zimno.
- Mi było gorąco. To nie fair. Zsikam się.
- Możesz mnie obudzić.
Powiedział rano. Nie w nocy.
- Jasne?
- Ta.
- Jeśli się obudzę i cię nie będzie to pożałujesz.
- Mhm.
- Telefon - wyciąga do niej rękę.
- Amanda ma. Chcesz to pomacaj.
- Zrobię to jeśli Liam go nie znajdzie. Pamiętasz zasadę z zasypianiem?
- Mhm.
- Więc ją powtórz.
- 11 w łóżku bla bla bla.
- Śpisz dzisiaj nago. Powtórz zasadę.
- Powtórzyłam i chyba Bóg cię opuścił.
- Nie było w niej ble, ble, ble tylko co innego. Dwie noce. Powtórz zasadę.
Wypuszcza głośno powietrze. Kretyn jebany.
- mam być w łóżku o 11. pasuje królewiczu?!
- I? Mówiłaś że pamiętasz.
- Więcej grzechów nie pamiętam. - burczy.
- W tym co ci dam słońce.
- Aha.
- Czyli zatrzymaliśmy się na dwóch nocach.
Bawi się guzikami od okna. Zamyka i otwiera.
Dojeżdżają. Harry otwiera jej drzwi i wchodzą do domu.
- Pewnie chcesz się umyć i przebrać.
Bez słowa zamyka się w łazience. Styles uśmiecha się pod nosem. Musi jej pokazać kto rządzi. Idzie do kuchni. Robi kolację. Cały dzień zleciał.
- Dla mnie też- mężczyzna siada przy stole.
- Przecie nie dla mnie.
- Też.
- Nie.
- Zjesz ze mną.
Jeszcze znów jej wymyśli jakąś głupia karę więc coś tam je.
- O 11 masz być goła w łóżku w sypialni.
- Yhy.
- Cudownie. - mówi dalej jednak chłodnym tonem. Sprząta i idzie do salonu.
Demi znika ma górze. Musi przestać na chwilę o tym myśleć. Znajduje tu bibliotekę i siedzi czytając książkę .To pomieszczenie ma swój urok. Przynajmniej tu nie czuje strachu.
Harry jej nie szuka. Siedzi na dole i ogląda mecz patrząc na nowe plany.
Jutro to wszystko wejdzie w życie. No i bardzo dobrze. Nareszcie. Sprawdza jeszcze wiadomości, piszą o dzisiejszym zdarzeniu z autobusem.
Demi szurając stopami po podłodze idzie się wykąpać i idzie do łóżka. Cała owinięta kocem mocno go trzyma pod rękoma i zasypia. A raczej udaje.
Harry przed 11 wchodzi do sypialni. Widzi dziewczynę.
- Pokaż mi tylko plecy. Nie możesz mieć nic pod tym. - mówi kucając przy jej stronie łóżka.
- Sobie zobacz - mówi w poduszkę nie otwierając oczu.
- Mówiłem że nie dotknę. Muszę tylko wiedzieć że posłuchałaś.
Wzdycha i pokazuje mu nagie plecy. Potem znów mocno się owija i zasypia.
Styles kładzie się i momentalnie zasypia.
Super ! Takie blogi mogę czytać ! :) kiedy NN ? :33
OdpowiedzUsuń+ pierwszaaaa !!! :) napiszesz dziś NN ? Ploseeee :(
UsuńMy nic nie musimy pisać, cały blog jest skończony :)
UsuńA co robicie ? :o
UsuńA co mamy niby robić?
UsuńTo Wstawisz dziś nowy rozdział? :33
UsuńBoziu, taki świetny! Ja już chciałabym przeczytać następne 10000000000000000000 rozdziałów :'(
OdpowiedzUsuńzgadzam się i popieram
Usuńkocham to <3
OdpowiedzUsuńwszystko faajnie tylko że w Anglii są funty a nie dolary :) x
OdpowiedzUsuńnooo.
Usuńcudo *.*
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńmrs. tomlinson
świetny ;)
OdpowiedzUsuńBoże ten blog jest najlepszy jaki czytałam
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^
boski uwielbiam ;* kiedy nn ? ;)
OdpowiedzUsuńnext błagam !! <3
OdpowiedzUsuńfantastyczny ten blog i zajebista fabuła no teraz to już na pewno będę tu stałą czytelniczką już z niecierpliwością czekam co będzie się dalej działo ? :)
OdpowiedzUsuńharry to pojebaniec.
OdpowiedzUsuńfantastyczna fabuła.
czekam na kolejny rozdział
super czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńprzeczytałam czekam na koleny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJest fajny , jak zwykle zresztą ale czasami na prawdę bardzo trudno się połapać , tak jak w poprzednim, dziwna kolejność rzeczy , według mnie trochę za dużo rzeczy się dzieje od razu po kolejnej nie wiem jak to wyrazić lol xd ,ale jednak myślę że nabierzesz wprawy i to się poprawi :) - Justyna
OdpowiedzUsuńBoski <3 NEXT
OdpowiedzUsuńWięc Dziewczyny naprawdę czadowy rozdział !!! Strasznie mi się podobała akcja w busie i to, że musiała spać nago :) Czasem mam wrażenie, że znajduję się w samym środku akcji o której piszecie... wielki szacun... SALUTE :)
OdpowiedzUsuń48 year old VP Accounting Elise McCrisken, hailing from Manitou enjoys watching movies like Planet Terror and Tai chi. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a DeVille. zasob
OdpowiedzUsuń