niedziela, 27 kwietnia 2014

7. Zamach.

WAŻNE PYTANIE
KTO BYŁ NA YOUNG STARS FESTIVAL?!


- Idiotka, debilka, frajerka...
- Skończyłeś już wymieniać swoje byłe?

Czuje szarpnięcie i widzi Stylesa.
- Zostawiam. Biorę do nowego domu i zostawiam w upragnionym spokoju-. Przerzuca ją przez ramię i wraca do auta.
- Nie! Zrozum człowieku że nie chcę. NIE CHCĘ SŁYSZYSZ? - płacze bijąc jego plecy. - Proszę... zostaw tu.
- Dlaczego? Masz czego chciałaś. - wsadza ją do środka i sam zajmuje swoje miejsce blokując drzwi.
- No właśnie nie. Chcę wyjść. Tego chcę. Nie chcę pieniędzy, domu ani salonu. - gdy rusza dziewczyna wpatruje się w kierownicę. Kładzie na nią rękę i gwałtownie skręca.
Temu w ostatniej chwili udaję się naprostować.
- Demi nie zginiesz kurwa! - nie patrzy na nią. Pod wieżowcem znowu bierze ją na ręce. Z nią i torbą jedzie na odpowiednie piętro. W mieszkaniu jest już Amanda.
- Pusc, nie Dotykaj - nagle wspomnienia wracają. Brunetka na ślepo odszukuje łazienki. Jest w.jakimś amoku. ubrana wchodzi pod prysznic.
- Co jej zrobiłeś?!- krzyczy Amanda.
- No nic!
Patrzą na siebie długo.
- Będziesz jej pilnować?- pyta brunet.
- Tak! Idź stąd. - mówi zła i biegnie do łazienki.
- Liam. - upomina przyjaciela który dalej stoi.
- Nie stary. Nie idę.
- Koniec, odpuszczamy.
- Może ty tak.
- O czym ty gadasz?
- Jest dla.mnie.ważna. Nie zrozumiesz. Jesteś za bardzo ograniczony.
- Co ty pieprzysz?! Nienawidzi cię.
- Trochę się zmieniło...Nie.niena widzi. Twoja też nigdy ci nie powiedziała nienawidzę cię? Boją się.
- Miami Liam.
- Ty Miami, ja London - znika w łazience. Pomaga Mandy z Demi.
Styles czeka w salonie. Chciał ją zostawić więc dlaczego nagle wszystko mu w tym przeszkadza. Nagle nic nie jest proste. Jakb .ktoś sobie z nim igrał. Liam zanosi dziewczynę do łóżka. Demi,.która ma gorączkę zasypia .
- Chcesz wszystko spieprzyć bo ci się romansu zechciało?
Dociska go do ściany.
 – Ty prawie wszystko spieprzyles uganiając się za nią. Moja kolej.
- Zostawić nas? Zapomnieć?
- Albo zostaję tu albo będę musiał wziąć Amandę ze sobą. Plus bonus.
- Ona musi pilnować jej.
- No właśnie o tym mówię.
- Demi nie chce jechać.
- Styles ona nic nie chce. Najlepiej by skoczyła z okna. Ale.to tak jest po tych tabletkach.- podaje mu pudełko silnych środków.
- Tak ma po mnie, a to Amanda jej zabierze.
- Ja tam nie wiem. Narkotyki zmieniają ludzi. Jadę po rzeczy Amandy .
- Weź ją ze sobą.
- Gdzie?
- Po te rzeczy.
Patrzy na niego, ale nic nie mówi. Idzie po dziewczynę. Wychodzą. Harry odwołuje wyjazd.
Dzwoni z tego powodu do chłopaków. Żaden nie rozumie o co mu chodzi.
 - Powód jakiś masz? - pyta Louis. - Zachowujesz się jak baba w ciąży
- Rządzimy kiedy jesteśmy wszyscy. Nie zostawię tu tego kretyna. - mówi siedząc w salonie.
- A czemu on chce zostać?
- Sam się wam pochwali.
Demi otwiera oczy. Jest pół przytomna, a gorączka sięga 40 stopni. Wygrzebuje się z kocy i wstaje. Ktoś coś do niej mówi. Mama? Tata? Nie...to chyba nie oni. Wydaje jej się. Świat wiruje.
- Wszystko dobrze?
Mruży oczy. Opiera się o ścianę dwoma rękoma. Głos skądś dochodzi.
- Demi?- Harry lekko się niepokoi. Nie podoba mu się to wszystko. Daje jej szklankę wody i pomaga wypić.
Dziewczyna z powrotem siada na łóżku. Z pozoru wygląda jak naćpana, ale to tylko temperatura i przez nią omamy. Drżąc z zimna kładzie się.
- Przy-przytul...- mruczy niewyraźnie
- Amandy nie ma.
- Wiem.., bo widzę ciebie..
- Chcesz kolejny koc?
- Nie. Chcę cię zarazić. - nabiera siły na tą wypowiedź. - Po prostu kurczę, przytul- zamyka oczy obejmując się ramionami.
Kładzie się delikatnie i patrzy na nią.
Wkłada jedną rękę na pod poduszkę na której leży dziewczyna, a drugą poprawia jej koce. Demi oddycha przez usta. Gorączka trzęsie jej ciałem. Powoli Zasypia. Harry nie wie co mógłby zrobić. Delikatnie wstaje, bierze mały ręcznik i moczy go w lodowatej wodzie. Wraca do sypialni i kładzie okład na czole dziewczyny.
Skąd ta gorączka? Nie była chora, dopiero wyszła ze szpitala. Mężczyzna siada na fotelu i patrzy na nią.
Wraca Amanda z Liamem.
- Co jej jest?- pyta dziewczyny.
- Nie wiem. Chyba jest chora.
- Niby...ugh. Nie jedziemy do Miami.
- Co?
- Nie chcesz spokoju?- patrzy na blondynkę.
- W drodze po rzeczy ustaliliśmy nowe zasady.
- Nowe zasady..- uśmiecha się ironicznie
- Jesteś głupi.
- Cofniesz to albo nawet Romeo cię nie obroni.
- Jesteś głupim idiotą.
Harry wstaje i odpycha chłopaka od niej. Strzela jej pod nogi i milimetry obok głowy.
Jest przerażona. Zawsze będzie się go bać.
- Kretyn - biegnie do sypialni Demi.
- Nowe zasady? Czyli bez zasad?!
- Wcale nie. Nie moja wina, że nie słucha.
- Więc przywołaj ją do porządku.
- Dobra - poddaje się.
- Liam - ostrzega go - inaczej ja to zrobię.
- Taki ładne mieszkanie, a ty już je zniszczyłeś.
Mrozi go wzrokiem i dzwoni po lekarza.
Ten przyjeżdża po godzinie.
- I co jej jest?- pyta Styles.
- Przeziębienie - odpowiada zapisując lek na recepcie.
- Tylko?- dziwi się
- Tajemnica lekarska.
- No chyba może mi pan powiedzieć
Wzdycha cicho i prowadzi go do kuchni.
- Dreszcze wywołane heroiną w organizmie. To raczej nie duża dawka.
- Czyli jak to zniknie to będzie dobrze?
- Tak.
Chłopak płaci mu i lekarz wychodzi.
Demi podziwia sufit dobrą całą noc.

17 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jak zawsze. Ja byłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam Cię dodawaj codziennie!

    OdpowiedzUsuń
  3. super !!! Strasznie mi się podoba.
    Niestety nie byłam :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!!! Popłakałam się.

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny ;3
    mrs. tomlinson

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd ona wzięła heroinę ?????

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam to samo pytanie skąd ona wzięła Herę??? no lecę do nexta SALUTE :)

    OdpowiedzUsuń