-Myślę, że mógłbym cię uszczęśliwić.
- A co? Wychodzisz?
~*~`Sylwester
Jeszcze cztery godziny do Nowego Roku. Demi chodzi po ulicach Londynu.
Jest głośno i wesoło dookoła. Z zainteresowaniem wszystko obserwuje. Idzie na plac gdzie jest centrum zabawy. Staje gdzieś w tyle i patrzy na telebimy. Słucha muzyki wykonywanej przez piosenkarzy.
- W woli ścisłości. Mam ci nie dawać spokoju?- słyszy przy uchu czując ręce na biodrach.
- Wystraszyłeś mnie - mówi uspokajając oddech. - Chyba.
- Lubisz takie rzeczy?
- Jakie?
- Jak ta zabawa. Fajerwerki i te sprawy.
Przygląda się scenie. Zmienili artystę. Kobieta w meksykańskiej sukni śpiewała tańcząc.
- Czasem można popatrzeć. Nie lubię, ale nudziło mi się.
- Rozumiem.
- Co tu robisz? - robi krok w przód i staje na palcach, bo ktoś jej zasłania.
- Nudziło mi się. - mówi śmiejąc się. - Chcesz na barana?
- Śmiej się śmiej, ale to nie ja mam prawie dwa metry - mówi siedząc na jego ramionach. - Jak mnie znalazłeś? Mam jakiś nadajnik?
- Wszczepiłem gdy spałaś.
- Poważnie pytam.
- To mówię.
- Jasne - przygląda się scenie.
- Masz łaskotki?- słyszy chwilę później.
Pochyla się nad jego uchem.
- A znasz odpowiedź?
- Nie.
- Mam.
- Duże?- uśmiecha się do niej.
Pochyla głowę tak, że widzi go do góry nogami, ale patrzy mu w oczy.
- nie powiem ci.
- To sprawdzę.
- Nie możesz. Mnie się nie tyka.
- Zależy kto.- mruga do niej.
- Oglądaj - prostuje się i patrzy przed siebie.
Razem witają nowy rok. Fajerwerki i te sprawy. Demi jest zmęczona tym wieczorem i wlecze się w stronę domu.
Harry prawie całą drogę jej dogryza śmiejąc się.
Kładzie mu rękę na ustach i tak idzie.
Ten schyla się i przewiesza ją sobie przez ramię.
Nawet nie protestuje. Zwisa głową w dół i zamyka oczy śpiewając coś.
- Fałsz słońce. Postaraj się.
- Znalazł się muzyk.
- No przecież wyjesz.
Wali go w plecy ręką.
- We’re Slavic girls We know how to use our charming beauty
- No chyba nie bardzo.
- A co? Brytyjki lepsze?
- Różnie, ale wy nie umiecie tego pokazać, użyć.
- A ja nie jestem Brytyjką - śmieje się machając nogami.
- A ja o tym wiem.
- Dale a tu cuerpo alegria a Macarena. Que tu cuerpo es pa' dale alegria y cosa buena. Dale a tu cuerpo alegria a Macarena. - rytmicznie stuka palcami o plecy bruneta.
- Zlituj się - klepie ją w tyłek.
- Dobra, nie odezwę się do ciebie. Nawet jak będziesz prosił. Nie odezwę się. No nic nie powiem.
- To znowu dostaniesz
Nie odpowiada. Ręce ma założone na klatce i podziwia chodnik.
Wchodzi do domu i odstawia dziewczynę.
- Dziękuję - zdejmuje szpilki i sukienkę w salonie.
W bieliźnie idzie do kuchni zrobić coś do picia.
- Źle robisz testując moją wytrzymałość.
- Nie wiem co tu jeszcze robisz.
- Teraz nie wiem czy wyjść.
- Kanapę przetestowałeś. - Kończy robienie herbaty i idzie do sypialni.
- Słońce zagalopowujesz się.
- To mój dom. W twoim Bede potulna.
- Twój dom, nie przeczę, ale mówisz do mnie.
- Dobranoc .- gasi światło i przebiera się.
Harry nic już nie mówi tylko zasypia.
Demi wychodzi nad ranem z pokoju. Siedzi na fotelu i go rysuje.
Ten śpi na brzuchu twarzą do niej. Też sobie wybrał pozycję...Ale udaje jej się narysować. Styles budzi się jakąś godzinę później
Dziewczyna chwyta blok i szybko idzie do pokoju.
Mężczyzna wstaje i idzie do kuchni.
Robi śniadanie. Przynajmniej to umie. Demi bierze ubrania i idzie pod prysznic. Naga stoi pod strumieniami wody. Patrzy na swoje ciało. Powinna zacząć się doceniać. Opiera się o kafelki. Kładzie dłoń na brzuchu i delikatnie przesuwa niżej. Cofa rękę zawstydzona. No, ale jest tu tylko ona...
Ponawia ruch. Rozsuwa bardziej uda, aby jej dłoń mogła zbadać jej własną kobiecość. Robi to pewnie, zarumieniona. Zagryza wargę ruszając śmielej dłonią. Uczucie jest na tyle przyjemne, że tego nie przerywa. Już po kilku minutach jej nogi drżą, a ona głęboko oddycha próbując dojść do siebie. Głuchy jęk wyrywa się z jej ust. Jeszcze chwilę stoi pod wodą, po czym wychodzi otulając się ręcznikiem. Suszy włosy i ubiera czyste rzeczy. Gotowa opuszcza łazienkę. Harry siedzi przy stole pogrążony w myślach.
- Cześć - Demi wchodzi pocierając zaczerwienione policzki.
- Wyglądasz jakbyś miała gorączkę.
- No...O kanapki.
- Demi zmierz temperaturę.
- Nic mi nie jest.
- Jesteś rozpalona. Nie będę znowu zapieprzał w ostatniej chwili.
- bralam prysznic.
- Więc nie możesz mieć gorączki?
- Nie mam gorączki! - siada na krześle szybko jedząc.
- Nie drzyj się. Dałaś już pokaz. - wstaje. - Było słychać bardzo wyraźnie, zwłaszcza jeśli ktoś się przysłuchiwał. - puszcza jej oczko i wychodzi z kuchni do holu.
- Kretyn...- mówi do siebie i kończy śniadanie.
Czuje lekkie zażenowanie ale stara się ignorować to uczucie. Wychodzi z domu i idzie do salonu. Sprząta w nim. Zastanawia się nad remontem skoro i tak będzie mogła otworzyć w lutym to ma trochę czasu.
Przegląda katalogi wnętrz takich miejsc. Wybiera konkretne. Podoba jej się. Jest eleganckie, ale nie sztywne. Wchodzi na stronę banku i sprawdza najoszczędniejsze oferty kredytu. Wyświetla jej się wiele stron. W końcu udaje jej się wybrać odpowiednią okazję. Umawia się na spotkanie. Odkłada laptopa i otwiera okno. Wyjmuje z kieszeni papierosy, które podpierniczyła Harry’emu. Można spróbować… Odpala jednego i zaciąga się. Po chwili dusi się i kaszle. Nie, to chyba nie jest dla niej. Rezygnuje. O odpowiedniej godzinie jedzie do banku. Rozmowa przebiega pomyślnie. Jednak Demi na razie nic nie podpisuje. Z umowami wraca spacerem do domu. Czyta, ale uważa jak idzie.
Na klatce spotyka Liama.
- Cześć - mówi i otwiera drzwi.
- Cześć. - znosi kolejne pudła.
- Co ty robisz?
- Znosi rzeczy - mówi Amanda wychodząc do nich. - Demi to zły pomysł.
- Lepszego nie znalazłam. Chyba, że wyjadę na Alaskę i będę się chować.
- Zostańmy tu.
- Ale ja się boję.
- Jego powinnaś się bać.
- Jego też się boję. Ale jak będę słuchać to mnie obroni.
- Tego chcesz?
Siada na schodach chowając twarz w dłoniach.
- To głupie, ale ja czuję jakieś przywiązanie
- Do niego?- dziewczyna siada obok niej.
- Nie wiem... Wiem, wiem to okropnie głupie. Ale czuję, że go potrzebuję.
- To jest głupie. Prawie tak jak on.
- Ja też jestem głupia.
- Wcale nie - przytula ją.
- Może się dogadamy...
- Wątpię. Obyś nie żałow..
- Amanda umówiłem się z Niallem.
- Bedę załować - mówi Demi i wstają.
- Mała..- mówi blondynka przestępując z nogi na nogę.
- Ucieczki mam opanowane jak coś.
- Do zobaczenia - całuje ją w policzek i biegnie do lekko zdenerwowanego już Liama.
Demi wchodzi do mieszkania. Dalej czyta umowę.
Harry siedzi na podłodze majstrując coś przy stole. Wygląda jak mały chłopak z zabawką.
Bierze kolejną śrubkę i wkręca ją w odpowiednie miejsce.
- Co tam masz?- przenosi na nią wzrok.
- Kartki.
- Kartki?
- Dokumenty – idzie do kuchni.
- Jakie dokumenty Demi?- kiedy używa jej imienia to znaczy że zaczyna się denerwować.
- Umowa.
- Co za umowa?
- Kredytu.
- Mówiłem ci coś na ten temat.
- Nie wiem co mówiłeś. Robię remont i biorę kredyt.
- Dam ci pieniądze. - idzie do niej.
- Nie chcę.
- Nie pytałem.
- Nie wezmę
- Weźmiesz kredyt ja go będę spłacał. To mało opłacalne.
- Nie będziesz nic spłacał - patrzy na niego.
- Demi nie wkurwiaj mnie.
Wystawia rekę.
- Ja będę płacił. Inaczej żadnego remontu nie będzie. - drze papiery zostawiając na stole monetę.
- Nie masz prawa za to decydować.
- Założysz się?
- Tak. Zarabiam.
- Obecnie nie.
- Ale będe.
- To się okaże.
- Przestań! Nie chcę twoich ukradzionych pieniędzy.
- Nie pyta czy chcesz - powtarza.
- A no i ja próbuję zarabiać, a ty idziesz na łatwiznę. - wychodzi z kuchni zła. Wybiega z domu i kieruje się do banku.
Harry wściekły uderza w ścianę przez co powstaje dziura. Demi siedzi przed bankowcem i daje mu dane. Oraz swoją kartę. Ten sprawdza jeszcze raz czy można przyznać jej kredyt. Przez stałe pobory a nawet własną działalność, chęć rozwijania z łatwością podpisują umowę. Oddycha z ulgą. Teraz jedzie do salonu i tam zajmuje się wszystkim co związane z remontem.
Super ^W^ <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że znowu się kłócą :(
No cóż...
Czekam na nexta :3
Pozdrawiam :*
Zapraszam do mnie:
http://1dtomojezycie.blogspot.com/
i
http://drunk-in-love-fanfiction.blogspot.com/
:*
OdpowiedzUsuńświetny .
Dziewczyna ma rację ,jeśli chce płacić sama ,to niech to robi.
czekam na kolejny rozdział
Idealny *.*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie
Czekam na nn
Kisses xoxo
suuuuuuper next szybkoo
OdpowiedzUsuńBoski *.* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoskii..*.* ! Dalej..! ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁE ♥♥♥
OdpowiedzUsuńGENIALNY.
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA KOLEJNY *-*
Dalej <3
OdpowiedzUsuńsuper <333
OdpowiedzUsuńPowiem tyle... To jest najbardziej pojebany imagin jaki w zyciu czytalam. Nie mam pojecia kto ci to komentuje. Nie chce cie hejtowac, ale poprostu... No ... Gorszego nie czytalam. W jednym zdaniu opisujesz to jak sie probowala zabic i po miesiacu wraca do domu. Nie rozumiem polowy czytanego tekstu. Nie wiem dlaczego te komy sa takie jakby ten imagin byl taki zajebisty. Chyba nie czytaly normalnych imaginow. Tak tak. Teraz szereg hejtow na mnie ale ja tylko wyrazam swoje zdanie. xx
OdpowiedzUsuń√
UsuńOczywiscie nie chce byc tutaj aż taka suka. Nie powinnam tego pisac, tylko jezeli mi sie niepodoba to nie czytac ale poprostu... Nie myslalam jak to pisalam. Sama pisze i mi sie wydaje ze jest calkiem spoko a tak naprawde wychodzi gowno. Wiec jezeli Cie bardzo urazilam to przepraszam.
UsuńJak widzisz bloga nie zamknęłam, więc takie opinię mnie nie wzruszają :) Nie przejmuj się
UsuńPfff... Świetny! Czasem się gubię w dialogach, gdy nie są oznaczone kto co mówi, ale to najcudowniejsze co czytałam.
OdpowiedzUsuńTa na górze niech spierdala.
Świetny rozdział. Czekam na następny. Loffciam <333
OdpowiedzUsuńCzyżby Harry się zmieniał....ten rozdział podobał mi się najbardziej ze wszystkich:)
OdpowiedzUsuń